LOST
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Jolene Owens

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Jolene Owens
Jolene Owens
Mieszkał w : Los Angeles
Liczba postów : 9

Jolene Owens Empty
PisanieTemat: Jolene Owens   Jolene Owens EmptyNie Wrz 16, 2012 10:23 am

Jolene Alexandra Owens


Wiek: 31 lat
Mieszkała: Los Angeles, USA
Zawód/stan: aktorka
Stan cywilny: mężatka
Fobie: panicznie boi się głębokiej wody
Siła: 5
Wytrzymałość: 14
Szybkość: 7
Celność: 9
Umiejętności: opanowała podstawy pierwszej pomocy; ma świetną kondycję - efekt codziennego joggingu; potrafi naprawdę twardo negocjować;
Grupa: pierwsza klasa
Wygląd: Stana Katic
Narracja: trzecioosobowa
Po przebudzeniu

Szczerze powiedziawszy nie pamiętam zbyt wiele z samego lotu, bo co tu pamiętać? Nasz samolot wystartował, a ja zajęła się swoimi sprawami. Jeszcze w Sydney kupiłam kilkanaście kolorowych gazet, które miałam zamiar przejrzeć, więc gdy tylko koła samolotu oderwały się od płyty lotniska, pogrążyłam się w lekturze. Zupełnie nie zwracałam uwagi na personel pokładowy, na innych pasażerów oraz na Nathana. Zawłaszcza na Nathana. Tych kilka dni, jakie spędziliśmy razem w Australii udając wzorowe małżeństwo, z pewnością odbije się potem na mojej psychice. O ile już nie wyrządziło w niej trwałych śladów. Jakby tego było mało, oczywiście musiało zacząć nami rzucać. Odruchowo złapałam się mocniej siedzenia i wyjrzałam przez okno. Przeraził mnie bezkres oceanu, bo niemal natychmiast zaczęły przychodzić mi do głowy najbardziej mroczne wizje związane z moim lękiem przed głęboką wodą. Gdybym wtedy wiedziała co nas czeka, to z pewnością zostałabym w Sydney. Nie mam pojęcia co tak naprawdę się stało, bo dosłownie kilka sekund po tym jak samolot wpadł w turbulencje, straciłam przytomność. Najprawdopodobniej spadła na mnie jedna z toreb podręcznego bagażu, ale to tylko przypuszczenia. Kiedy wreszcie się ocknęłam, moja głowa pulsowała jak szalona, a z całkiem sporego rozcięcia w okolicach skroni, spływała krew. Potrzebowałam dłuższej chwili, by moje oczy mogły przyzwyczaić się do jakiegoś dziwnego światła, które najpewniej było jedynie wymysłem mojej wyobraźni. Może i tak, za to hałas, który niemalże rozsadzał mi uszy, był jak najbardziej realny, podobnie jak piekący ból lewego barku, który sprawiał, że nie mogłam skupić się na niczym innym. Nie byłam lekarzem. To, że grałam w serialu medycznym nie czyniło ze mnie specjalistki, ale gdybym miała strzelać, to zaryzykowałabym stwierdzenie, iż nie wszystko było ze mną w porządku. Powoli, by nie uszkodzić się jeszcze bardziej, rozejrzałam się wokół siebie i zamarłam. Albo umarłam, albo przyszło mi grać w cholernie realistycznym filmie katastroficznym, ale nie przypominałam sobie, żebym kiedykolwiek podpisywała taki kontrakt. Zaraz, co tu jest grane? Siedziałam przecież w samolocie lecącym z Sydney do Los Angeles. Obok mnie siedział Nathan, a potem…
- Nathan? – spróbowałam wstać, ale moje nogi odmówiły posłuszeństwa. Spojrzałam na wielki siniak na moim kolanie, którego pochodzenia mogłam się jedynie domyślać, po czym raz jeszcze zaparłam się i uniosłam do góry próbując odszukać go wzrokiem w tłumie przerażonych osób ocalałych z katastrofy. Że też musiałam myśleć teraz właśnie o nim… Owszem, nie układało nam się. Po przylocie najprawdopodobniej niemal od razu wzięlibyśmy rozwód, ale mimo wszystko nie chciałam, by nasze małżeństwo skończyło się tutaj, na jakimś pieprzonym odludziu. Może to zwykła troska, może kryło się za tym coś więcej, ale naprawdę chciałam, żeby wyszedł z tego cało.
- Nathan! – zawołałam cicho ruszając przed siebie. Nie pamiętam jak długo szłam (albo raczej kuśtykałam) ani czy mogłam jeszcze pomóc której z mijanych po drodze osób. Nie miałam też pojęcia dokąd prowadziły mnie nogi, lecz gdy między drzewami zaczęła majaczyć mi plaża, wiedziałam już, że najgorsze jest chyba za mną. Obolały bark, kolano i głowa przez cały czas dawały o sobie znać, ale dzielnie parłam do przodu.
- Nate! – po raz trzeci krzyknęłam jego imię. Miałam bowiem nieodparte wrażenie, że udało mi się wyłowić tłumie jego sylwetkę. Oparłam się plecami o pobliskie drzewo i uważniej wytężyłam wzrok. Tak, to on. Żył. Tylko to było teraz dla mnie ważne.

Inne

Fragmenty wywiadu udzielonego pewnej australijskiej telewizji śniadaniowej dwa dni przed katastrofą:

Jesteś jedną z najbardziej rozpoznawalnych australijskich aktorek. Cofnijmy się jednak do początków Twojej kariery. Jak ona wyglądała?

Urodziłam się w Sydney i to właśnie tu stawiałam pierwsze kroki. Miałam chyba 7 czy 8 lat, kiedy poprosiłam mamę, żeby zapisała mnie na zajęcia teatralne. Z początku nie mieli nic przeciwko, bo byli pewni, że szybko mi przejdzie i zajmę się nauką. Ale nie przeszło. Oczywiście rodzice woleli, żebym zajęła się czymś porządnym, ale nie wyobrażałam sobie siebie w roli nauczycielki albo lekarki. Nie po tym, gdy po raz pierwszy stanęłam przed kamerą. Nie było to nic wielkiego, drobna rola w serialu, ale już wtedy wiedziałam co chcę robić w życiu i wszystko temu podporządkowałam.

W pewnym momencie podjęłaś decyzję o wyjeździe do Stanów. Nie bałaś się zostawiać tego, co już osiągnęłaś w Australii, gdzie jesteś już niekwestionowaną gwiazdą?

Mówi się, że ten, kto nie ryzykuje, nie wygrywa. Owszem, był to skok na głęboką rolę, ale każdy aktor pragnie sprawdzić się w Hollywood. Ja także. Potraktowałam to jak kolejne wyzwanie i póki co mam powodów ku temu, by czegokolwiek żałować.

No właśnie. W twojej filmografii przybywa pozycji. Zdaje się, że Twoja kariera za oceanem ma się świetnie. Muszę przyznać, że z zapartym tchem śledzę ten najnowszy serial medyczny, w którym grasz jedną z głównych ról i pewnie tak jak połowa Amerykanów zadaję sobie jedno pytanie: czy Rose wróci do Josha?

Zdradzę Ci pewien sekret. Ja też chciałabym to wiedzieć (śmiech). James (Purefoy, przyp. redakcja) to świetny aktor, doskonale mi się z nim pracuje i nie miałabym nic przeciwko temu, by scenarzyści dali im jeszcze jedną szansę.

Nie wiem czy mogę to zdradzić, ale twój obecny pobyt w Sydney nie ma nic wspólnego z pracą, prawda?

Rzeczywiście, razem z Nathanem przylecieliśmy na ślub mojej młodszej siostry, którą chciałam teraz serdecznie pozdrowić, podobnie jak mojego świeżo upieczonego szwagra. Trzymam za Was kciuki.

Nie sposób jest zobaczyć Twoje zdjęcia w tabloidach czy plotkarskich serwisach internetowych. Jak Ci się to udaje?

Wychodzę z założenia, że moje życie prywatne to sfera zarezerwowana jedynie dla mnie i moich najbliższych. Zresztą, jestem wyjątkowo nudną osobą (śmiech). Od pięciu lat mam tego samego męża, nie szukam dodatkowych wrażeń, wolne wieczory najchętniej spędzam w domu, a na pijackie ekscesy po prostu nie starcza mi czasu. Nie sądzę, żeby znalazło się tu coś wartego uwagi.

Słuchając Cię można odnieść wrażenie, że Twoje życie to sielanka.

(chwila zamyślenia) Nie lubię tego słowa, ale chyba nie mam na co narzekać. Wygląda na to, że jestem nieprawdopodobną szczęściarą. Oby to trwało jak najdłużej.


Gdy tylko zeszli z anteny, Jolene odpięła mikrofon i stanęła przed lustrem. To zabawne, że granie roli wiernej żony i spełnionej aktorki żyjącej w wyidealizowanym świecie przychodziło jej tak prosto. Na zewnątrz miła, uśmiechnięta, udzielająca się w setkach akcji charytatywnych, a w środku próżna i zgorzkniała hipokrytka, gotowa w nieskończoność ciągnąć farsę związaną ze swoim małżeństwem. Wszystko, byleby tylko nie narazić na szwank swojego wizerunku wartego miliony. Znalazła się, aktoreczka od siedmiu boleści, która myślała, że ot tak da się zawojować Hollywood nie ponosząc przy tym żadnych strat. Co z tego, że w Australii była znana i rozpoznawalna, skoro mieszkała teraz na drugim końcu świata? Choć w każdym z wywiadów, także tym, który miał miejsce dosłownie przed chwilą, podkreślała przywiązanie do swojego rodzinnego kraju, ale to także było elementem gry. Przyleciała tu tylko i wyłącznie ze względu na ślub siostry. Gdyby mogła, to już nigdy nie wróciłaby do Sidney. Los Angeles wciągnęło ją niczym ruchome piaski. Szybko zrozumiała w jaki sposób działa tamtejszy biznes, w jaki sposób wyłuskać najciekawsze role, jak przekonać producenta do tego, by odesłał do domu sto dziewczyn walczących o jedną rolę, którą miałby powierzyć właśnie tobie. Początkowo nie miała zamiaru w tym uczestniczyć. Wierzyła, że wystarczy jej nazwisko, ale wkrótce przekonała się, że w Stanach są tysiące osób takich jak ona: lokalnych gwiazdeczek pragnących wybić się w Fabryce Snów. A jednak jakimś cudem poszczęściło się właśnie jej. To jej szukali w tłumie fotoreporterzy, to ona stała się ulubienicą reżyserów. Tego chciała. To o tym zawsze marzyła, ale czy za taką cenę?
Nagle usłyszała za swoimi plecami głos kogoś z obsługi planu proszącego o autograf. Przywdziała więc maskę zupełnie normalnej dziewczyny z sąsiedztwa i z uśmiechem na ustach zaczęła przyozdabiać skrawek papieru swoim nazwiskiem. To jedno zawsze jej wychodziło.

Powrót do góry Go down
Lorena Reynolds
Lorena Reynolds
Admin
Liczba postów : 125

Jolene Owens Empty
PisanieTemat: Re: Jolene Owens   Jolene Owens EmptyNie Wrz 16, 2012 4:16 pm

AAAAAKCEPTO *:
Łaaadnie! :D + Świetny pomysł z tym wywiadem! *__*
Powrót do góry Go down
https://lost.forumpolish.com
 

Jolene Owens

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

 Similar topics

-
» Jolene Owens
» Jolene Owens
» Nathan H. Owens
» Nate Owens
» Nathan Owens

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
LOST :: « PREZENTACJE POSTACI » :: « panie »-