LOST
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Obejście

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Lorena Reynolds
Lorena Reynolds
Admin
Liczba postów : 125

Obejście Empty
PisanieTemat: Obejście   Obejście EmptySob Wrz 08, 2012 2:28 pm



Obejście


Obejście 45948495223152786397
Powrót do góry Go down
https://lost.forumpolish.com
Lorena Reynolds
Lorena Reynolds
Admin
Liczba postów : 125

Obejście Empty
PisanieTemat: Re: Obejście   Obejście EmptyPon Wrz 17, 2012 4:53 pm

Czuła się.. źle. Była cała obolała, próbowała się całkowicie wyprostować ale ów ruchy dawały odwrotny efekt do zamierzonego - pod jeszcze większym kątem zginała się w pół. Nie trzeba być Einsteinem by wiedzieć, że przeżycie chodź dnia w dziczy po takim wypadku, w oderwanym od cywilizacji miejscu graniczyło z cudem, ale zmotywowani przez jednego z rozbitków wszyscy spięli pośladki, że tak to kolokwialnie ujmę, i postanowili, że będą walczyć, że nie dadzą za wygraną. Z takim nastawieniem naprawdę można wiele zdziałać a oni naprawdę wierzyli, że mogą. Niektórzy ledwo żywi ciągnęli nogę za nogą, by móc pomóc, by choć w najmniejszy sposób zaangażować się do nawet błahych zadań, które prawdę mówiąc mogły przynieść sporo pożytku - a każda para rąk się w tym momencie przyda. Lorena tak naprawdę w dalszym ciągu żyła wczorajszą katastrofą - zarówno psychicznie jak i fizycznie - dlatego ciężko było jej się na czymkolwiek skupić i chwilę zajęło jej przyjęcie do wiadomości, że musi się wybrać po wodę. Jej potarganymi włosami szarpał wiatr, a obolałe i poobijane ciało w 70% widziało światło dzienne spod sfatygowanych, podziurawionych łaszków. Niezbyt dokładnie już pamiętała, co działo się w samolocie. Kręciło jej się w głowie, z trudem przychodziło trzeźwe myślenie. Jeszcze przed sekundą szeptała do samej siebie histeryczny monolog i wiła się z bólu na piasku, a teraz została (jak zresztą reszta rozbitków również) ustawiona do pionu i zagarnięta do pracy. Ironia losu, prawda? Ona, wysportowana i zwykle nie mogąca usiedzieć na miejscu teraz najchętniej leżałaby plackiem i rozpaczała nad tym, że jej świat się zawalił, że to już koniec. Potrzebowała wsparcia Chrisa, swojego narzeczonego, który żyje na drugim końcu świata w przekonaniu, że odpuściła i dała za wygraną - nie poleciała za nim i nie próbowała go odzyskać, nie walczyła o ich związek. Najgorsze było to, że Reynolds nie mogła nic zrobić, a dręczące wyrzuty sumienia dodatkowo potęgowały już i tak fatalne samopoczucie. Była bezradna. Nie rozwodząc się już dłużej nad swoim losem Lorena pochwyciła przygotowane pojemniki, które przetrwały katastrofę i które udało się zgromadzić, wsadziła je do worka i zarzuciła ów szmatę na plecy, oglądając się na stojących za nią partnerów. To oni mieli z nią ruszyć w poszukiwaniu wody, to oni mieli jej pomóc. Westchnęła pod nosem i powolnie ruszyła na chwiejnych nogach w stronę dżungli, przed siebie, odgarniając w miarę możliwości przysłaniające drogę gałęzie, które i tak uderzały o jej krzyczącą z bólu skórę.
Powrót do góry Go down
https://lost.forumpolish.com
Nathan Owens
Nathan Owens
Mieszkał w : Los Angeles
Liczba postów : 17

Obejście Empty
PisanieTemat: Re: Obejście   Obejście EmptyPon Wrz 17, 2012 5:30 pm

Nathan najwyraźniej był urodzony pod szczęśliwą gwiazdą. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że z katastrofy samolotowej, w której jego część samolotu została niemalże cała zniszczona, wyszedł praktycznie bez szwanku? Z pasażerów lecących pierwszą klasą przeżyła dosłownie garstka osób. Ci, którzy przeżyli, byli albo w stanie krytycznym, albo mieli poważne obrażenia. A on? Cóż, najwidoczniej złego diabli nie biorą.
Niemal całą noc przesiedział na piachu obserwując walkę o ich życie. Nie mógł zmrużyć oka. Chciał mieć rękę na pulsie w razie przylotu ekip ratowniczych. Nie chciał przegapić tej chwili, kiedy opuszczą wreszcie tę pieprzoną wyspę. Co chwilę spoglądał na śpiącą Jolene. Miała kilka siniaków i zadrapań, ale żyła. Żyła i to było najważniejsze. Być może już nic ich nie łączyło, jednak formalnie wciąż byli małżeństwem i czuł się za nią odpowiedzialny. Po prostu nie mógłby pozwolić, żeby coś jej się stało. Miał zamiar dopilnować tego, by kobieta wróciła do Los Angeles cała i zdrowa. A potem… niech się dzieje co chce.
Nad ranem przy wraku zebrała się grupka rozbitków. Jeden z nich, najwidoczniej rokujący na nieformalnego przywódcę, porozdzielał im zadania. Bądź co bądź, dopóki tu tkwią muszą jakoś przeżyć. Miał wybrać się po wodę z dwójką nieznajomych. Nawet ucieszył się z takiego obrotu sprawy. Na plaży została spora grupka, która z pewnością zauważy nadlatującą pomoc. Przynajmniej będzie miał świadomość, że do czegoś się przyda. Uśmiechnął się do kobiety, bardziej z grzeczności aniżeli uprzejmości, po czym podał rękę mężczyźnie. Nie zależało mu na żadnych głębszych znajomościach. Na ten moment z tymi ludźmi łączyła go tylko katastrofa i wspólna misja, po której prawdopodobnie już nigdy się nie zobaczą. Zarzucił ramię plecak, który w czasie lotu służył za czyjś bagaż. Czy jego właściciel jeszcze żył? A może spłonął gdzieś podczas którejś z eksplozji? Im bardziej starał się o tym nie myśleć, tym jego wyobraźnia podsuwała mu coraz to bardziej makabryczne obrazki zwęglonych ciał.
Ruszyli przed siebie, w stronę dżungli. Miał nadzieję, że szybko znajdą jakiś staw, jeziorko, czy cokolwiek innego skąd będą mogli zaczerpnąć wodę na kolejne godziny. Do czasu, kiedy ktoś po nich przyleci. A to było tylko kwestią czasu.
Powrót do góry Go down
Mark Spencer
Mark Spencer
Mieszkał w : London
Liczba postów : 6

Obejście Empty
PisanieTemat: Re: Obejście   Obejście EmptyPon Wrz 17, 2012 6:23 pm

Mark spoglądał na miejsce katastrofy z krzywym uśmiechem na twarzy. Postanowił chwilę odpocząć przed wyruszeniem w głąb wyspy, na szczęście ktoś wreszcie zaczął organizować rozbitków, podzielili się na grupy, mieli szukać najpotrzebniejszych rzeczy we wraku, oraz w najbliższej okolicy. Tymczasem jednak czekając na wyruszenie mężczyzna usiadł na uboczu, chciał odpocząć nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim mentalnie. Nie udało mu się w nocy zasnąć, to było raczej oczywiste, czuł w żyłach porcję adrenaliny która powinna starczyć mu do końca życia. Dopiero teraz miał okazję odetchnąć, wcześniej pomagał wyciągać rannych z samolotu, po rannych przyszła pora na tych którzy mieli mniej szczęścia... Cóż sam ten widok odebrał mu wszelką ochotę na sen, wiedział ze swoich wcześniejszych doświadczeń, że te widoki będą go prześladować. Oparł głowę o pień palmy przy której siedział i przymknął na chwilę oczy koncentrując się na swoim ciele. Na szczęście był prawie w pełni sprawny, drobne urazy jakich doznał w czasie upadku, nie były zbyt dokuczliwe, na szczęście coś złagodziło skutki jego upadku, doskwierało mu jedynie nieco stłuczone kolano, jednak nie mógł się skarżyć.
Nie mógł sobie wybaczyć tego że wsiadł na pokład, nie cierpiał samolotów, znienawidził latanie, poprzysiągł sobie nigdy więcej nie wsiadać na okład statku powietrznego a tutaj proszę... Dał się skusić obietnicą pieniędzy, ochroniarz w roli konwojenta... Pewnie powinien poszukać powierzonej mu paczki jednak w zasadzie był z jej powodu tak zagniewany że nie miał na to ochoty.
Podniósł się wreszcie szukając wzrokiem osób z którymi miał szukać wody, uścisnął podaną przez towarzysza rękę, oceniając go mimowolnie, wydawał się w podobnie dobrym stanie jak on, wysportowany, jednak wyglądał raczej na pracownika umysłowego, skinął głową dziewczynie, cóż ona wyglądała zdecydowanie gorzej, jednak ruszyła w głąb wyspy jako pierwsza uznał więc że nie zależy jej na taryfie ulgowej.
Przygotował wcześniej plecak i parę drobiazgów, butelki zebrane z samolotu wylądowały bezpiecznie na jego plecach, on sam ruszył za pozostałymi zostawiając za sobą wrak samolotu.
Powrót do góry Go down
Nathan Owens
Nathan Owens
Mieszkał w : Los Angeles
Liczba postów : 17

Obejście Empty
PisanieTemat: Re: Obejście   Obejście EmptyWto Wrz 18, 2012 4:17 pm

(Lorena prosiła, żeby ją chwilowo pominąć, także pisz śmiało po mnie Mark : ))


Przedzierając się przez chaszcze czuł się jakby występował w jednym z tych reality show, w którym grupę napalonych na kasę idiotów wysyłano na jakąś tropikalną wyspę. Z tą małą różnicą, że będąc tu nikt z jego towarzyszy niedoli nie mógł zrezygnować z gry w dowolnym momencie i wrócić do domu, nie otaczała ich gromada kamerzystów, a już na pewno nikt z rozbitków nie dostanie żadnej nagrody. No, może znajdą się wyjątki pokroju Jolene, która pewnie już przeliczała w głowie dolary, które zgarnie za milion wywiadów udzielonych po powrocie do Los Angeles.
- Hej… Ty – odezwał się do kobiety kroczącej przed nim – Tam jest jakaś… ścieżka – wskazał dłonią na coś, co przypominało przetarty szlak. Chrząknął i zwrócił się do obojga towarzyszy – Tak poza tym, jestem Nathan – powiedział na wypadek, gdyby kogoś to interesowało. Nie był zbyt wylewny, zawieranie znajomości było ostatnią rzeczą, o której teraz myślał, jednak uznał, że warto przynajmniej identyfikować tych ludzi z jakimiś imionami.
- Nie ma sensu zapuszczać się daleko – odezwał się przerywając krępującą ciszę, jaka towarzyszyła im do tej pory. Ani on, ani jego towarzysze nie byli zbyt rozmowni.– Do naszego powrotu i tak ekipa ratunkowa pewnie będzie już na miejscu.
A przynajmniej mam taką nadzieję, dodał w myślach. Zdawał sobie sprawę, że pomoc musiała być już w drodze, ale był jednym z tych, którzy widząc szklankę do połowy pustą. Cała akcja ratunkowa na pewno będzie przebiegała powoli, najpierw przetransportują ich do najbliższego miasta, także Los Angeles poczeka sobie na ich przylot.
Widok dżungli był dość… hm, monotonny. Drzewa, drzewa, kolejne drzewa. Gdzieniegdzie między nimi przebijały się niewysokie pagórki i drobne skałki. Na jego oko praktycznie nie ruszali się z miejsca lub kręcili w kółko, choć wciąż kroczyli przed siebie. Nathan pomyślał, że powinien teraz siedzieć w swoim gabinecie w kancelarii i podziwiać panoramę Miasta Aniołów, a nie dzikiego buszu.
- Co za dzicz – mruknął pod nosem odgarniając z twarzy kolejne wystające gałęzie drzew.
Nic nie zapowiadało tego, że mieliby wkrótce dotrzeć do celu swojej podróży. Owens zaśmiał się w duchu. Jakiego celu? Żadne z nich nie miało zielonego pojęcia gdzie zmierzali. Albo będą mieli szczęście, albo los znowu perfidnie z nich zakpi i wrócą do obozu z niczym.
Powrót do góry Go down
Mark Spencer
Mark Spencer
Mieszkał w : London
Liczba postów : 6

Obejście Empty
PisanieTemat: Re: Obejście   Obejście EmptyWto Wrz 18, 2012 6:08 pm

Gdy tylko znaleźli się w cieniu drzew, dała o sobie znać chyba najgorsza plaga tropików. Owady, wszechobecne najwyraźniej bardzo cieszyły się z obecności rozbitków i okazywały to w sposób bardzo bezpośredni. Mark już po paru chwilach wbrew zdrowemu rozsądkowi więcej czasu poświęcał na ich odganianie niż na patrzenie pod nogi i obserwowanie okolicy. Pewnie przeoczyłby naturalną ścieżkę gdyby nie idący przed nim mężczyzna. Spojrzał we wskazanym przez niego kierunku, zastanawiając się chwilę po czym powiedział
-To może być ścieżka zwierząt prowadząca do wodopoju... A jeśli to coś innego, w sumie to kierunek dobry jak każdy inny. -Wzruszył lekko ramionami, cóż gdyby sam miał się zabrać za przeszukiwanie wyspy pewnie zrobiłby to inaczej, ale z drugiej strony dymiący wrak samolotu z pewnością szybko przyciągnie uwagę ekip ratunkowych, więc w sumie nie miało to znaczenia. Lepsze takie zajęcie niż bezczynne siedzenie na plaży. Gdy jego towarzysz postanowił się przedstawić, poszedł w jego ślady, byli skazani na swoje towarzystwa a imiona były lepsze niż "ej ty!" - Mówcie mi Mark, myślę że w tych okolicznościach nie ma co bawić się w formalności.
Kolejne minuty mijały im w milczeniu, gdy Nathan przerwał krępującą ciszę, Spencer mimowolnie pokiwał głową, jego zdanie było praktycznie identyczne:
- Racja, w sumie nie wiem gdzie dokładnie wylądowaliśmy ale minęło już trochę czasu, ratownicy powinni być już niedaleko, trudno przegapić wrak naszego samolotu więc raczej nie mamy powodów do obaw. - zaśmiał się lekko - Będziemy mieli o czym opowiadać a jeśli uda mi się znaleźć dobrego prawnika zamierzam wycisnąć od linii lotniczych solidne odszkodowanie.
Cóż w praktyce nie było mu tak do śmiechu, zawsze istniała szansa na to że piloci nie powiadomili nikogo, w takiej sytuacji na ratunek trzeba będzie poczekać nieco dłużej, ale ważne było podtrzymanie nadziei, nic nie mogło zaszkodzić im bardziej niż panika.
Po tej wymianie zdań skoncentrował się na tym gdzie szli, czuł że cały czas szli pod górę, było to ledwie wyczuwalne, jednak doświadczenie pozwoliło mu to zauważyć, puki co nie natrafili na żadne jeziorko, ani strumyk, jednak nie przejmował się tym specjalnie nie oddalili sie jeszcze zbytnio od miejsca katastrofy.
Powrót do góry Go down
Lorena Reynolds
Lorena Reynolds
Admin
Liczba postów : 125

Obejście Empty
PisanieTemat: Re: Obejście   Obejście EmptySro Wrz 19, 2012 3:28 pm

Słysząc słowa jednego z mężczyzn idących za nią zatrzymała się w pół kroku i spojrzała na niego przez ramię niespecjalnie chcąca przechodzić w bliższe relacje z dobranymi jej towarzyszami. Nie chciała być jednak niegrzeczna, więc nie wypadało puścić słów chłopaka mimo uszu. Zresztą.. dobrze, że zaobserwował ścieżkę, bo sama ją przed momentem przegapiła. Tak to jest, gdy myśli ma się zaprzątnięte innymi sprawami...
- Lorena. - Odchrząknęła, wolnym krokiem powracając w stronę towarzyszy. Nie miała wątpliwości, że byli oni od niej trochę starsi co wcale nie oznaczało, że brakowało w nich krzty przystojności, jednak nie miała teraz ochoty tego aspektu oceniać. Najważniejsze było znalezienia wody nadającej się do picia i tego celu zamierzała się kurczowo trzymać, choćby nie wiem co. Słysząc słowa Nathana o przybyciu ekipy ratunkowej pokiwała głową na znak, że ma rację. Dużo ją ten gest kosztował, a konkretnej odezwał się przerażający ból w karku. Odezwał czy też właściwie dopiero ujawnił, sama już nie wiedziała - po wypadku bolało ją całe ciało i trudno było zwracać na pojedyncze rzeczy uwagę. Nie wiedziała, na kogo ma patrzeć - błądziła pomiędzy mężczyznami wzrokiem, raz zawieszając go na jednym, raz na drugim, jednak na żadnym nie nazbyt długo. Choć zdecydowanie i jej dżunglowa monotonia dawała się we znaki i była naprawdę męcząca..
Mark rozbawił ją swoimi słowami. On naprawdę myślał teraz o tym, jakiego prawnika zatrudni i czy dostanie jakieś odszkodowanie? Naprawdę nie rozumiała niektórych ludzi, a i ironii jeśli to takowa była odróżnić w tym momencie nie potrafiła, dlatego też przemilczała jego słowa. No, może nie tak zupełnie, bo cichy i krótki chichot wyrwał się z jej spierzchniętych ust, które chwile potem zwilżyła językiem, nie odwracając wzroku od towarzyszy. Kiedy jej załoga ruszyła i ona poderwała się z miejsca - choć niechętnie, choć z głośnym "ooooooch" i w myślach wypowiadanym z żalem "nieeeee". Musieli, nie mieli wyboru. Człapała wolno za nimi, leniwie, niemalże ciągnąc nogę za nogą i z trudem stawiając kolejne kroki. Tak, z trudem. Zdała sobie sprawę, że wciąż w jej udzie tkwi wbity kawał metalu czy Bóg wie jaki piekielny odłamek. Bolało jak cholera, ale musiała zacisnąć zęby i iść dalej, przed siebie. Faceci, nie zrozumieją. Takiego była zdania, dlatego też nie poinformowała swoich towarzyszy o problemie - dla nich pewnie dość błahym, przynajmniej tak jej się wydawało. Ogromna dżungla musiała ciągnąć się w nieskończoność, a oni iść już całą wieczność, jakby błądząc po jakimś chorym labiryncie, który w tym wypadku zafundował im los. Nieprzewidywalny los, dla jasności. Co rusz się o coś potknęła, jednak (z trudem bo z trudem, ale jednak) udawało jej się utrzymać równowagę, przynajmniej na razie. Kiedy już zaczynała mieć wątpliwości co do tego, że może błądzą bez sensu, że może idą nie w tym kierunku, co trzeba, kątem oka zauważyła przedzierający się przez gąszcz błękit, jasność.. do końca nie wiedziała, jak to można zdefiniować, ale było to z pewnością COŚ, co dodało jej energii i przywróciło wiarę w powodzenie.
Powrót do góry Go down
https://lost.forumpolish.com
Nathan Owens
Nathan Owens
Mieszkał w : Los Angeles
Liczba postów : 17

Obejście Empty
PisanieTemat: Re: Obejście   Obejście EmptySro Wrz 19, 2012 5:33 pm

Formalną część mieli już za sobą. Poznał już imiona swoich towarzyszy, choć za kilka godzin pewnie już nie będzie ich pamiętał. Nate w skupieniu wysłuchiwał słów Marka. Mężczyzna wydawał się być najbardziej opanowany z ich trójki. Sam nie wiedział czemu, ale do głowy przyszła mu myśl, że być może Mark był już kiedyś w takim miejscu i wiedział „z czym to się je”. Nie to co on, yuppie z wielkiego miasta, który na egzotycznej wyspie bywał jedynie na wakacjach, przy czym całymi dniami wylegiwał się na plaży popijając drinki z palemką. Życie jednak bywało przewrotne. Kątem oka zerknął na brunetkę, która w milczeniu spoglądała to na Nathana, to na Marka. Na pierwszy rzut oka była o wiele bardziej poturbowana niż oni, ale mimo nie narzekała na swój stan. Może nie potrzebowała litości, może się ich wstydziła, a może była jedną z tych zawziętych feministek które mają uczulenie na facetów proponujących swoją pomoc przedstawicielkom płci pięknej.
- W innych warunkach dałbym Ci swoją wizytówkę - zaśmiał się gorzko słysząc uwagę mężczyzny o prawnikach i odszkodowaniu. Oczywiście nikt nie zesłał ich na tę wyspę umyślnie, w końcu wypadki chodzą po ludziach, ale sam po powrocie do Los Angeles miał niemal identyczny zamiar - wyciągnąć od linii lotniczych niebotyczną sumę za to co ich spotkało. To chyba zakrawało o jakieś zboczenie zawodowe. Teoretycznie im dłużej ekipa ratunkowa zwlekała, tym lepiej dla przyszłych powodów. Takie było myślenie typowo prawnicze, szybko jednak odrzucił te skrajne wnioski. W żadnym wypadku nie uśmiechało mu się spędzać tu kolejnej dobry tylko po to, żeby wybulić jeszcze więcej kasy.
Wciąż szli przed siebie. Doskwierał im ogromny zaduch, owady, nierówny teren i milion innych rzeczy. Jako osoba cierpiąca na nerwicę natręctw był maniakiem czystości, dlatego sama obecność w dzikim buszu wywoływała u niego ogromną irytację. Nie chciał jednak robić cyrków przy nieznajomych, którzy byli w nie lepszej sytuacji niż on. Dlatego bez słowa poruszał się do przodu wyładowując swoją złość na gałązkach, które wydawały się być dosłownie wszędzie. Jego uwagę znowu przykuła Lorena, która idąc kilka metrów za nim straciła na moment równowagę. Przystanął na chwilę i wyciągnął w jej stronę dłoń, w razie gdyby chciała się go przytrzymać.
- Wszystko w porządku? Nie wyglądasz najlepiej – stwierdził. Cóż, pewnie było to oczywiste, w końcu trudno w ich sytuacji wyglądać jak nowonarodzeni. Jednak brunetka była bardzo blada i z bólu zaciskała usta.
- Może chciałabyś chwilę odpocząć? – spytał. Mieliby przez to maleńkie opóźnienie, jednak z drugiej strony nie uśmiechało mu się cucić nieprzytomnej kobiety w środku dżungli w razie gdyby zemdlała. Wolał więc, żeby nabrała trochę sił nim ruszą dalej. W jednej chwili odnotował zmianę na jej twarzy – wlepiła wzrok w jeden punkt i trochę się rozpromieniła. Z zaciekawieniem sam spojrzał w tamtym kierunku.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

Obejście Empty
PisanieTemat: Re: Obejście   Obejście Empty

Powrót do góry Go down
 

Obejście

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
LOST :: « ON THE ISLAND » :: jaskinia-