LOST
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 wrak samolotu

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Lorena Reynolds
Lorena Reynolds
Admin
Liczba postów : 125

wrak samolotu Empty
PisanieTemat: wrak samolotu   wrak samolotu EmptySob Wrz 08, 2012 1:41 pm



Wrak samolotu



wrak samolotu Scaled.php?server=29&filename=dz1yy wrak samolotu Scaled.php?server=11&filename=ekstra wrak samolotu Scaled.php?server=341&filename=dz2a
Powrót do góry Go down
https://lost.forumpolish.com
Bobby Larsen
Bobby Larsen
Liczba postów : 15

wrak samolotu Empty
PisanieTemat: Re: wrak samolotu   wrak samolotu EmptyPon Wrz 17, 2012 5:26 pm

Musimy zorganizować jakieś jedzenie i wodę zanim po nas przylecą... Część z nas powinna zająć się też rannymi. Nie możemy pozwolić, by ta katastrofa zebrała jeszcze większe żniwo... Może powinniśmy podzielić się na jakieś grupy? Część musi zostać tu, na plaży... Musimy, powinniśmy. Te słowa powtarzały się najczęściej podczas ostatnich paru godzin i powiem szczerze, że mnie wkurzały. I to nie byle jak. Naprawdę nienawidziłem gadania i ustalania tego typu rzeczy, gdybym lubił zostałbym architektem, czy innego rodzaju facetem w garniaku. Ale nim nie byłem, bo wolałem działaś. Tyle że... Cholera. Aktualnie moje działanie było jednym wielkim żartem. Dowcipem zgotowanym przez los. Powinienem niby się cieszyć, że przeżyłem, że potrafię sprawnie myśleć i inte tratatata srelelele. No przepraszam, nie będę. Aktualnie jedynym o czym myślałem był mój własny tyłek. I to nie była żadna przenośnia. Mój biedny poparzony tyłek, który nie pozwalał mi porządnie powyśmiewać się z faceta na piedestale, który przemawiał do nas na plaży. Nie pozwalał mi również na wiele innych rzeczy, takich jak najprostsze siedzenia. Jakim Bóg musi być okrutnikiem, by odbierać komuś możliwość siedzenia! No jakim?! Dobra, przesadzam. Jednak jakieś świętości wyznaję. W zasadzie większe niż większość, jak tak tu widzę. Choć wiele też odrodziło się nowych wyznawców religii, jak zawsze przy jakiś kataklizmach, ale mniejsza o to.
Przestąpiłem z nogi na nogę rozglądając się po ludziach. Dobierali się w grupki. Jak pięknie. Ale nie Larsen, o nie. Robert Larsen działa sam i teraz sobie pójdzie w stronę wraku samolotu. I choć pójdzie sam nie do końca będzie myślał o sobie, choć kto mnie tam wie co zrobię kiedy znajdę jakąś apteczkę. Ech, chciałbym znaleźć apteczkę. Z maścią schładzającą na oparzenia. Albo z czymkolwiek! No to ten ruszyłem dziarsko w stronę wraku. I tu trzeba powiedzieć, że dziarsko jest przymiotnikiem zastępującym takie określenia jak: kulejąc, jęcząc i zawodząc na swój marny los.
Jednak tuż przed wrakiem zdałem sobie sprawę, że nie tylko ja wpadłem na genialny pomysł przeszukania szczątek.
- Siema - przywitałem się z jakąś dziołchą kiwając przy tym głową. Pewnie gdyby to była normalna sytuacja zachowałbym się inaczej, bo nie potrafiłbym odmówić sobie okazji do flirtu, ale tutaj... na tej wyspie... wszystkie laski wyglądały jak zombie. Nie żebym ja sam wyglądał lepiej.
Powrót do góry Go down
Andy Langdon
Andy Langdon
Admin
Liczba postów : 12

wrak samolotu Empty
PisanieTemat: Re: wrak samolotu   wrak samolotu EmptyPon Wrz 17, 2012 6:22 pm

Piasek i nieznośny upał kazał mi myśleć, że znajduję się na pustyni. Tyle że pustynie mają to do siebie, że raczej nie są popularnym miejscem na spotkania towarzyskie – a tu ludzi było od groma. Każdy w mniejszym lub większym stopniu był jakoś poszkodowany. Ta kobieta obok.. zaraz, czy ona się nie rusza? Cholera. To słowo powracało do mnie niczym bumerang. No tak, wypadek. Ile godzin już tu leżę? Minął dzień, czy kilka lat? W sumie to nie było aż tak ważne. W końcu jestem wolna! No, prawie. Na rękach wciąż miałam kajdanki. Zaczęłam układać w myślach plan: Muszę tylko znaleźć klucz i będę miała to, o czym marzyłam od dawna. Rozejrzałam się, chcąc ocenić sytuacje. Pewien starszy mężczyzna mówił coś o zadaniach, które trzeba wykonać, by przeżyć. Niektórzy rozbitkowie formowali się w grupki. Zaraz, czy on właśnie wskazywał na mnie? Po krótkiej wymianie zdań wszystko było jasne – muszę pomóc przeszukiwać wrak. Oczywiście, zrobię to z wielką rozkoszą – znajdę ten nieszczęsny klucz, przy okazji może natrafię na coś przydatnego. A tak, leki. Faktycznie, mogą być potrzebne – w końcu trzeba jakoś zatamować cienką stróżkę krwi, wypływającą z mojej głowy. Podeszłam do jakiegoś jasnowłosego faceta, który zdawał się być wyznaczony do tej samej roboty, co ja. Schowałam ręce za siebie, żeby jeszcze nie wpadł na jakieś niewłaściwe wnioski. A może nie powinnam ich ukrywać? Może wtedy wszyscy uznają mnie za niebezpieczną i zostawią w spokoju? Spojrzałam na niego niewinnie i przekręciłam głowę. Lepiej, żeby nie zepsuł moich planów. Niech posiedzi sobie gdzieś obok i odpocznie, zresztą nie wygląda na bardzo chętnego do pomocy.
-Hej. Jesteś trochę blady, może odpocznij sobie chwilę, bo jeszcze zemdlejesz. – zaśmiałam się cichutko, chcąc pokazać, że jestem bezbronną, troskliwą kobietką. Naprawdę widziałam w nim tylko przeszkodę, która dzieli mnie od ciężko zdobytej wolności. Tak, nic mi nie zrobił. Jeszcze. Przecież wszyscy są tacy sami. Gdy zorientuje się, kim jestem naprawdę, ucieknie w siną dal lub postawi sobie za cel zamordowanie mnie, zanim ja to zrobię. Nie, znowu powracają te sadystyczne myśli. Nie chcę ich. Niech mnie zostawią! Naprawdę, nie chce nikogo krzywdzić. Samo tak wychodzi. Nie potrafię się kontrolować. A może nie chcę? Słyszałam kiedyś, że jest we mnie mrok. Nie. Ja sama jestem mrokiem, czarną dziurą, która wszystko niszczy.
Westchnęłam lekko i ruszyłam przed siebie, ukrywając swoją tajemnicę. Nie wiem, czy pójdzie za mną. Lepiej, niech tego nie robi. Sama poradzę sobie najlepiej.
We wraku dało się wyczuć zgniły odór śmierci – tak silny, że mimowolnie się cofnęłam. Ile trupów tam znajdę? Nie chcę wiedzieć. Może to jednak nie jest dobry pomysł. Może wrócę przed wrak i wejdę do środka z kimś. Nie boje się, oczywiście. Po prostu.. tak będzie bezpieczniej, czyż nie?
Usiadłam na piachu obok blondyna, nie mogąc powstrzymać lekkiego uśmiechu. Lubię stawiać ludzi w takich sytuacjach – w końcu taka naprawdę jestem. Działam irracjonalnie i jestem niereformowalna – im szybciej się o tym przekona, tym lepiej.
Powrót do góry Go down
Aurore Anselme
Aurore Anselme
Liczba postów : 8

wrak samolotu Empty
PisanieTemat: Re: wrak samolotu   wrak samolotu EmptyPon Wrz 17, 2012 6:35 pm

Nad ranem gdy minął pierwszy szok udało jej się wreszcie stanąć na nogi. Jedynymi dowodami wczorajszego załamania były zaschnięte łzy na brudnych policzkach. W nocy bezskutecznie próbowała zasnąć, budząc się co chwila, drżąc na całym ciele z zimna i strachu. I chociaż wypieranie wybranych wspomnień i okoliczności nigdy nie sprawiało jej problemu to jednak trudno było jej zignorować coś tak mało subtelnego jak pieprzona katastrofa lotnicza. Nie wspominając już o obolałym tułowiu, prawdopodobnie rozciętej skroni i niezliczonych uszkodzeniach narządów wewnętrznych. Była niemal pewna, że do rana będzie już martwa, a ekipa poszukiwacza znajdzie na plaży jej zimne zwłoki. Na szczęście kilka godzin snu sprawiło, że odzyskała zdrowy rozsądek i zaczęła trzeźwo patrzeć na sytuację z tak niewłaściwą sobie rozwagą. Zbadała powierzchownie swoje rany, uznając, że większość z nich nie zagraża bezpośrednio jej zdrowiu i chociaż nie była co do tego w stu procentach przekonana, jej wiedza medyczna ograniczała się do znajomości jedynie pośmiertnych ran, wolała trzymać się tej wersji. Brudna i obolała ruszyła w stronę formującej się grupki współpasażerów. Najśmieszniejsze jest to, myślała gorzko się uśmiechając, że w obecnych okolicznościach to właśnie konfrontacja z innymi ludźmi najbardziej ją przerażała. Kontakty międzyludzkie od zawsze były dla niej źródłem niepewności i zazdrościła innym ludziom, którzy w jej mniemaniu posiadali jakaś tajemną wiedzę, która pozwalała im swobodnie lawirować w towarzystwie. Próbowała uspokoić swoje irracjonalne myśli, zepchnąć je w inny zakątek świadomości. Tu chodzi o przetrwanie, powtarzała sobie, samotny wilk umrze, ale wataha przetrwa. Problem polegał na tym, że Aurore zawsze była tym samotnym wilkiem, który porzucił swoją watahę, uciekając na drugi koniec świata. Nachalny bieg myśli przerwał jej pulsujący ból w okolicy kostki. Była pewna, że nie jest ona złamana, ale nie mogła wykluczyć zwichnięcia, jednocześnie modląc się by było to tylko stłuczenie.
Gdy podeszła do zgromadzonych, ludzie już zaczęli dobierać się w małe grupki i rozdzielać zadania. Nie miała nic przeciwko, by ktoś zdecydował za nią co powinna zrobić. Czuła się zagubiona jak dziecko we mgle, a nie chciała siedzieć i czekać z założonymi rękami aż przybędzie pomoc. Przeszukiwanie wraku wydawało się sensownym rozwiązaniem, liczyła, że możne nawet uda jej się znaleźć własny bagaż. Ruszyła w stronę wraku na tyle szybko, na ile pozwalała na to boląca kończyna. Na miejscu zobaczyła dwójkę, która dotarła tam przed nią. Jasnowłosego, dobrze zbudowanego mężczyznę i młodą niepokojąco bladą kobietę. Oboje wyglądali jak siódme nieszczęście i mimowolnie, co akurat w tym momencie było najmniej istotne, zaczęła się zastanawiać nad tym jak ona sama wygląda.
-To co idziemy?- zapytała zniecierpliwiona po chwili milczenia, gdy było dla niej już jasne, że żadne z nich nie wykazuje zbyt wielkiego entuzjazmu w stosunku do powierzonego im zadania.
Powrót do góry Go down
Bobby Larsen
Bobby Larsen
Liczba postów : 15

wrak samolotu Empty
PisanieTemat: Re: wrak samolotu   wrak samolotu EmptyPon Wrz 17, 2012 7:09 pm

Cholerne ubranie. Cholerne i popieprzone ubranie ocierało moją biedną poparzoną skórę w najbardziej bolesnych miejscach, powodując, że nie potrafiłem przestać myśleć o tym choćby na chwilę. Nie żebym był jakimś mięczakiem nie potrafiącym zagryźć zębów i robić dalej swoje, bo nie byłem! Po prostu to tak strasznie bolało, że najchętniej bym się rozebrał i rzucił w morze. Nie przejmował towarzystwem. Choć w zasadzie nie wiem jak słona woda zareagowałaby z moimi poparzeniami. Nie mogłem oprzeć się jednak myśleniu, że byłaby tak wspaniale chłodna. Ba, uciekłem się nawet do marzeń, że taka kąpiel by mnie uzdrowiła. Ale marzenia marzeniami, a przed sobą nie miałem już jednej kobiety, a dwie. Moja samotna wyprawa spaliła się tak jak mój tyłek.
- Nic mi nie jest - wycedziłem przez zęby do brunetki. Nie miałem najmniejszego zamiaru siadać. SIADAĆ! Jeszcze czego! Siadanie było naprawdę ostatnią rzeczą, na jaką miałem ochotę. Właściwie nie usiadłbym jakby w zamian proponowali mi wydostanie się z wyspy tu i teraz. Na samą myśl miałem ochotę powiedzieć AUA.
Pewnie gdybym nie był przejęty tak stanem w jakim się znajdowałem, zauważyłbym dziwne zachowanie ten brunetki. Śmiać się w takim miejscu? Nawet jeżeli cicho, nie było to właściwie. I choć nie chciałem myśleć o otaczających nas trupach, to było to równie trudne jak nie myślenie o bólu.
Na szczęście druga kobieta miała o wiele lepiej poukładane w głowie. Gdybym nie wiedział jakiego miałem niefarta do hazardu, strzeliłby że widywała nawet gorsze sceny. Hehe, ale jakim trzeba być człowiekiem, by widywać w zwykłych sytuacjach takie zwały trupów.
- Możemy wejść. Ty lalka na lewo - popatrzyłem na blondynkę - ty troskliwy misiu na prawo - brunetka - a ja na wprost? - zapytałem licząc na jeszcze jedną próbę rozdzielenia się.
Powrót do góry Go down
Andy Langdon
Andy Langdon
Admin
Liczba postów : 12

wrak samolotu Empty
PisanieTemat: Re: wrak samolotu   wrak samolotu EmptyPon Wrz 17, 2012 8:15 pm

To, jak wolno docierały do mnie informacje, było naprawdę śmiechu warte. Mimo że nasze położenie było doprawdy tragiczne, nie potrafiłam tego do końca zrozumieć. Mój umysł pracował inaczej niż u normalnego człowieka - przecież musiało minąć kilkanaście godzin, bym uświadomiła sobie cały ogrom tego zdarzenia. Przeżyliśmy katastrofę lotniczą, co samo w sobie było prawdziwym cudem. Teraz musimy jakoś sobie poradzić, żeby nie zginąć z głodu czy obrażeń. Utracona trzeźwość umysłu powracała wraz z bólem głowy. Dotknęłam pulsującego miejsca i zrobiło mi się niedobrze. Dziwne, że jeszcze się nie wykrwawiłam. Lewa ręka za to bolała jakoś mniej, a wczoraj byłam pewna, że jest złamana. Może tylko mi się wydawało.
Przyjrzałam się swoim towarzyszom. Doszła do nas blondynka. Wydawała się najbardziej rozeznana w sytuacji. Nic nie stało na przeszkodzie, by przejęła dowodzenie. Rozdzielenie się to dobry pomysł, przecież na początku sama chciałam tak zrobić. Może znajdę coś, co pozwoli mi przeżyć przynajmniej kilka godzin.
Dziwne, ale w chwili, gdy popatrzyłam na tą dwójkę, poczułam pewne ukłucie w sercu. Czyżby współczucie? Nie jestem potworem, też mam uczucia, nawet bardziej intensywne niż inni. Może powinnam postarać się im pomóc - im oraz pozostałym rozbitkom. W końcu grupa ma większe szanse na przeżycie.
A więc muszę im chociaż trochę zaufać, bez tego ani rusz. Skoro mamy zacząć wspólnie egzystować, muszę wyłożyć karty na stół. Zresztą i tak się kiedyś dowiedzą, że jestem skuta, więc co mi szkodzi wyjawić to teraz. Powoli przycisnęłam prawą rękę do głowy, a słońce zaczęło wesoło podrygiwać w odbiciu kajdanek. I co teraz? Zostawią mnie na pastwę losu? A może nic ich to nie obeszło?
-Przepraszam..macie coś do zatamowania krwotoku?- niestety, wypowiedziałam to mniej silnym głosem, niżbym chciałam. Eh, już mi wszystko jedno. Wstałam z ziemi, próbując zachować równowagę. Jeszcze tego mi brakuje, przewrócenia się i pokazania, że jestem niepotrzebna. Uniosłam dumnie głowę i patrząc z przymrużonych powiek na mężczyznę, mruknęłam:
-I jasne, z jakąś przepaską mogę iść przeszukać prawą część.
a po chwili wahania dodałam:
-Mówcie mi Andy.
Powrót do góry Go down
Aurore Anselme
Aurore Anselme
Liczba postów : 8

wrak samolotu Empty
PisanieTemat: Re: wrak samolotu   wrak samolotu EmptyPon Wrz 17, 2012 8:51 pm

Ból kostki z minuty na minutę stawał się coraz bardziej uporczywy, Aurore jednak zagryzła dolną wargę, nie chcąc robić z siebie przedstawienia. Ostatecznie nie jest umierająca i odrobina bólu nie sprawi, że padnie na ziemię, wyjąc z rozpaczy. Chociaż czuła, że gdyby nie miała ze sobą towarzystwa nie czekałaby z tym długo. Całe jej ciało było posiniaczone i poobijane, w głowie orkiestra symfoniczna dawała właśnie uroczysty koncert. Ale w obecnej sytuacji trzeba być twardym, zwartym i gotowym, powtarzała jak mantrę, próbując przybrać minę niewzruszonego twardziela z filmów akcji, które tak ubóstwiał jej siostrzeniec. W końcu została wysłana tu z misją. Ma okazję zrobić coś pożytecznego, nie tylko dla siebie, ale być może także i dla innych ludzi. Tak, o nich też trzeba pamiętać. Spojrzała z dezaprobatą na blondyna, który właśnie rzucił w jej stronę rozkaz zabarwiony odpowiednią dawką lekceważenia. Nie skomentowała jego słów, w swoim życiu spotkała nie jednego takiego cwaniaczka, a takie seksistowskie docinki nie robiły na niej wrażenia. Przynajmniej tak to sobie tłumaczyła w takich chwilach jak ta, bo jednak było w tym coś irytującego. Oczywiście mogła odpowiedzieć tym samym, ale w jej mniemaniu takie przekomarzanie się było głupie, dziecinne i na pewno nie miała zamiaru uczestniczyć w takiej przepychance. Widocznie był zirytowany obecnością obu kobiet, co w obecnej sytuacji nie było niczym dziwnym.
Sytuację niespodziewanie odmienił widok kajdanek na nadgarstkach brunetki. Widok ten był dla Aurore tak niespodziewany, że nie wiedziała jak w tej sytuacji ma zareagować.
-Proszę powiedz, że po prostu lubisz ostrzejsze zabawy- pożałowała tych słów jeszcze zanim je wypowiedziała, widząc w jakim jest stanie, kątem oka dostrzegając otwartą ranę, która wciąż krwawiła. Może i tak kobieta jest niebezpieczna, to jeszcze należy rozstrzygnąć, ale to nie znaczy, że nie zasługuje na to by ktoś udzielił jej pomocy. Nie namyślając się długo, zrobiła pierwszą rzecz jaka przyszła jej do głowy. Niezdarnym ruchem, oderwała resztkę nadszarpniętego rękawa i podeszła do brunetki by zatamować nim krwawienie. Starała się zrobić to najbardziej profesjonalnie, ale tak naprawdę nigdy nie opatrywała żywych osób. Gdy prowizoryczny opatrunek był na swoim miejscu, Aurore odsunęła się od kobiety, uświadamiając sobie, że przebywanie w bliskiej odległości od niej może nie jest takim dobrym pomysłem. Jej wzrok powędrował w stronę blondyna, o którym może wcześniej zbyt szybko wyrobiła sobie negatywną opinie, ale teraz czuła, że jest jej sojusznikiem. Spojrzała na niego, oczekując, że rozstrzygnie jakoś tą sytuację. Początkowo chciała postąpić zgodnie z jego planem, ale ten nieoczekiwany zwrot akcji trochę zbił ją z tropu.

Powrót do góry Go down
WYSPA
WYSPA
Liczba postów : 43

wrak samolotu Empty
PisanieTemat: Re: wrak samolotu   wrak samolotu EmptyWto Wrz 18, 2012 6:33 am

Z samolotu pozostały tylko szczątku, jednak we wraku wciąż można było znaleźć u mnóstwo potrzebnych przedmiotów. Przy jednym z wyjść awaryjnych wisiała mała siekierka, którą należało użyć w sytuacjach wyjątkowych. Wszystko wskazywało na to, że nasi bohaterowie właśnie w takowej się znaleźli. Siekierka mogłaby posłużyć zarówno teraz, do przerwania krępującego dłonie Andy łańcucha, jak i później, gdy rozbitkowie zaczną stawiać pierwsze prowizoryczne budowle. Co prawda Langdon wciąż musiałaby poszukać kluczyka, by całkowicie oswobodzić się z kajdanek wiszących na jej nadgarstkach, jednak poprzez przerwanie łańcucha zyskałaby pewną swobodę ruchu. Jednak to, czy Aurore i Bobby na tyle zaufają nieznajomej kobiecie, zależało tylko i wyłącznie od nich samych...
Powrót do góry Go down
Bobby Larsen
Bobby Larsen
Liczba postów : 15

wrak samolotu Empty
PisanieTemat: Re: wrak samolotu   wrak samolotu EmptyWto Wrz 18, 2012 10:35 am

Krwotok! Kostka! Co to było przy moim zdecydowanie mało gustownym tylnym obrażeniu! Pewnie gdyby było one w normalnym miejscu zaraz bym się zaczął choć trochę żalić, ale o takiego rodzaju kontuzji raczej się nie mówi na głos. Podobnie jak w przypadku chorób wenerycznych. Nie żebym kiedykolwiek taką miał. Choć nie zaprzeczam. Pierdolona Alice. Ludu, weźcie sobie tą radę do serce, nigdy nie umawiajcie się z laskami spod monopolowego. Nigdy nie wiadomo na co się w tym przypadku umawiacie. W zasadzie moja rada powinna teraz w tych okolicznościach brzmieć odrobinę bardziej rozbudowanie. Nie umawiajcie się z laskami spod monopolowego i trzymajcie się z dala od troskliwych misi, bo mają chore fetysze. W kajdankach w samolocie. Znaczy ten, gdyby nie lalka to bym nie pomyślał w zasadzie o fetyszach, ale chuj. Byliśmy rozbitkami, żadne prawo nas nie obowiązywało.
- Hehe, lalka, co ty zmyślasz. Mamy z sobą jakiegoś zbiega, nie słyszałaś jak ostrzegali przed tym jak wsiadaliśmy do samolotu? Choć moim zdaniem lepiej by było gdyby ostrzegali przed katastrofą - zażartowałem (w końcu nie ostrzegali), ale moja mina wcale nie świadczyła o tym, że cieszyłem się z tego żartu. Wręcz przeciwnie, znów dziwacznie się wygiąłem, bo drażniło mnie ubranie.
A kiedy tak się wyginałem kątem oka zauważyłem jakiś błysk. Eureka. Nic nie mówiąc ruszyłem jak kaleka (którym notabene byłem) w tamtą stronę i już po chwili trzymałem piękną błyszczącą siekierę. Cudeńko! Dobra, trzymałem w dłoniach lepsze, ale nie było co wybrzydzać.
- Ty misiek - zwróciłem się do Andy. - Może ci pomóc z tymi bransoletami?
Coś przeczuwałem, że jak to zrobię to będzie bolało. Ale oprócz tej myśli nie wiele przechodziło mi przez głowę, więc nie czekając na jakieś reakcje ze strony dziewczyn wziąłem lekki zamach i trafiłem idealnie. No dobra, wcale nie idealnie. Byłem ciut ciut od prawej ręki misiaka, ale liczy się, że nie byłem w ręce. - No to teraz będziesz bardziej przydatna. O ile nas wszystkich nie wymordujesz - oznajmiłem opierając siekierę o ramię.
Bolało.
Powrót do góry Go down
Sponsored content

wrak samolotu Empty
PisanieTemat: Re: wrak samolotu   wrak samolotu Empty

Powrót do góry Go down
 

wrak samolotu

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
LOST :: « I WAS, I SAW ... I SURVIVED. » :: wrak samolotu-