LOST
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

Share
 

 Dee Little (Frederica "Freddie" Morris)

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Dee Little
Dee Little
Mieszkał w : Australia
Liczba postów : 7

Dee Little (Frederica "Freddie" Morris) Empty
PisanieTemat: Dee Little (Frederica "Freddie" Morris)   Dee Little (Frederica "Freddie" Morris) EmptyPon Wrz 17, 2012 5:06 pm

Frederica "Freddie" Morris


Wiek: 26
Mieszkała: Australia
Zawód/stan: uciekinierka
Stan cywilny: to skomplikowane, mocno
Fobie: śledzenie, podsłuchiwanie, niezrozumienie przez innych, samotność
Siła: 3
Wytrzymałość: 9
Szybkość: 20
Celność: 3
Umiejętności: naprawdę szybko biega i jest bardzo zwinna, poza tym ma sporą wiedzę fizyczną i logiczno-matematyczną
Grupa: klasa ekonomiczna
Wygląd: Elizabeth Olsen
Narracja: trzecioosobowa
Po przebudzeniu

Jedyną rzeczą, jaką w tamtej chwili czułam była dłoń Boyda, którą wciąż z całej siły ściskałam. Nic poza tym. Nie do końca pamiętałam, co się stało. Jak z pokładu samolotu znaleźliśmy się... tutaj? Nie wiedziałam nawet, czym jest to "tutaj". Nie chciałam otwierać oczu. Jeszcze nie teraz. Krzyki, wołania o pomoc i histeryczne wycia nie pozwalały mi się odpowiednio skupić, a w głowie miałam zbyt duży mętlik, by go jakoś logicznie poukładać. Wspomnienia ostatnich chwil (a może godzin?) nakładały się na siebie i wykluczały jedno drugie, a ja musiałam jakoś dojść do tego, co było prawdą, a co tylko tym, co może kiedyś wyśniłam, albo widziałam gdzieś w telewizji. Nie mogłam też zapomnieć o NICH. Nie miałam wątpliwości, że to ONI stali za całym tym wypadkiem samolotu. Nikt inny! I pomyśleć, że ledwo przed nimi uciekłam... Że ledwo udało mi się dzięki Boydowi od nich uwolnić... Że miałam zacząć nowe, lepsze życie... Bez NICH! Dlaczego byłam taka głupia? Sądziłam, że uda mi się od nich ustrzec? Że dadzą mi spokój? Wypadek musiał być ich odpowiedzią na tą moją nadzieję. "Nie! Od Nas nie uciekniesz!" Tylko dlaczego wciąż żyję? Tego jednego nie potrafiłam zrozumieć.
- Boyd? - odezwałam się cicho. Właściwie to ledwo sama siebie usłyszałam pośród tego całego zgiełku. Mój głos był okropnie zachrypnięty i dopiero teraz czułam, jak mocno miałam zaschnięte gardło. Boyd nie odpowiadał, więc powoli otworzyłam oczy i spróbowałam się ruszyć. W tej samej chwili poczułam ból dosłownie w każdej części mojego ciała. Na szczęście w większości byłam tylko mocno poturbowana i posiniaczona. Najgorzej było chyba z lewą kostką, którą najprawdopodobniej skręciłam i z prawą ręką, której w ogóle nie byłam w stanie ruszyć, bo ból w niej był wręcz nie do zniesienia, a na dodatek coś ją chyba jeszcze przygniatało. Na nieszczęście była to też ta sama ręka, którą ściskałam dłoń Boyda. - Boyd, proszę cię... Ja... - zaczęłam znów, odwracając powoli głowę w jego stronę. To, co zobaczyłam... A raczej to, kogo obok mnie NIE zobaczyłam... nie tego się spodziewałam. Rękę rzeczywiście miałam przygniecioną i to dosyć sporym kawałkiem ściany samolotu. Po Boydzie nie było śladu. A przecież czułam jego dłoń! To nie możliwe, bym mogła coś takiego sobie tylko wyobrazić! Od chwili turbulencji z całej siły ją ściskałam i nie możliwe, bym puściła ją nawet na chwilę!
Później wszystko działo się zdecydowanie za szybko. Moje myśli również pędziły, jak szalone, co powodowało, że tylko jeszcze bardziej się gubiłam.
Krzyk. Płacz. Boyd. ONI. Samolot. Szpital. Moja ręka. Boyd przygnieciony... Kocham cię. Ludzie. Dom. Wypadek. Pomoc. Boyd. Boyd... Boyd... Lee!
Lee... Uczepiłam się z całych sił myśl o nim. Musiałam go znaleźć. Teraz tylko on mi został. Teraz... kiedy zabili Boyda... Zabili go! Te cholerne sukinsyny go zabiły! I to przeze mnie! Gdyby mi nie pomógł, teraz byłby cały i zdrowy!
- Wiadomość odebrana - wycedziłam przez zęby i łzy, gdy jakiś nieznajomy mężczyzna pomagał mi się przemieścić w jakieś bezpieczniejsze miejsce, z dala od samolotu. Widziałam ten jego wzrok w tamtym momencie... Czy on naprawdę nie rozumiał? Nikt tutaj nic nie rozumiał? Wszyscy zginiemy! ONI nas wszystkich wykończą! Tak, jak to zrobili z Boydem! Nikt nie pozostanie żywy. Każdego dosięgną... Uratowanie się z katastrofy nic nie zmieniało. A może...
Spojrzałam podejrzliwie na mężczyznę, tym razem nie odzywając się słowem. Pozwoliłam położyć się na piasku, w cieniu jakiegoś drzewa i bez słowa odprowadziłam go wzrokiem, gdy wracał pod wrak. A może oni wszyscy są z NIMI? Wiedziałam tylko jedno... Tylko jednego mogłam być pewna... Nie ufać nikomu. I znaleźć Lee. Sama nie miałam żadnych szans, a jeśli okazałoby się, że rzeczywiście wśród rozbitków jest ktoś od NICH, to tym bardziej przyda mi się pomoc kogoś, komu w pełni ufam. Pytanie tylko, gdzie miałam go szukać? I co zrobić z poturbowanym ciałem, co najmniej złamaną ręką i skręconą kostką?
Byłam tak zmęczona, że nawet nie wiem kiedy zasnęłam (a może straciłam przytomność?), oparta o to drzewo, przy którym zostawił mnie tamten mężczyzna.

Inne

    x Jej choroba (schizofrenia paranoidalna) rozpoczęła się na początku studiów. Początkowo tak naprawdę nikt nie zwracał większej uwagi na jej trochę dziwne zachowanie. Pokoju w akademiku z nikim nie dzieliła, z rodzicami i bratem miała głównie kontakt telefoniczny, a i bliższych znajomych też nie miała zbyt wielu. Poza tym i objawy nie były zbyt widoczne. Wszystko drastycznie i mocno się pogorszyło pewnej nocy, gdy Frederica została zgwałcona. Wtedy również pojawił się w jej życiu (czy lepiej powiedzieć - w jej głowie) Lee Harmon. Zaczęła bać się wszystkiego i wszystkich, co w końcu doprowadziło nie tylko do tego, że dziewczynę wyrzucono ze studiów... Tamten gwałt przyniósł jej również niechcianą ciąże, której za namową Lee "pozbyła" się po dwóch miesiącach. Wmówił jej wtedy, że to, co w niej siedzi, wcale nie jest dzieckiem, tylko specjalnym czujnikiem, dzięki któremu ONI zawsze wiedzą, gdzie ona jest.
    x Po tym wydarzeniu rodzice postanowili wysłać ją po raz pierwszy do zakładu psychiatrycznego. Freddie nienawidziła tego miejsca, szczególnie że ONI tam byli i coraz skuteczniej starali się pozbyć Lee i wmówić jej, że mężczyzna jest i był wytworem jej wyobraźni. Wyszła stamtąd po kilku miesiącach. I wszystko było "dobrze" (jeśli stan zupełnego odrętwienia można nazwać dobrym) dopóki nie zmarła jej matka, a ojciec nie stwierdził, że jednak nie nadaję się na jej opiekuna. Zajął się nią wtedy jej brat, który niestety wciąż ufał jej zbyt mocno, by odpowiednio ją upilnować. Freddie przestała brać przepisane jej leki. Lee niedługo później do niej wrócił i to ze zdwojoną siłą. Mimo przebytej wcześniej terapii, dziewczyna wciąż wierzyła, że mężczyzna jest realny. Co więcej - zakochała się w nim i się z nim "związała".
    x Po raz drugi do zakładu psychiatrycznego trafiła już bez zgody swojego opiekuna. Wszystko "tylko" dlatego, że zaatakowała nieznajomą kobietę w supermarkecie. Nie pobyła tam jednak długo... Boyd, jej starszy brat, zdecydował się ją stamtąd wyciągnąć. Oczywiście chciał pomóc swojej siostrze, ale nie w sposób, w jaki robili to właśnie lekarze w psychiatryku - chciał odzyskać swoją kochaną Freddie, a nie tego pseudo-człowieka, którym była po wyjściu po raz pierwszy ze szpitala. Tak naprawdę mieli naprawdę dużo szczęścia, że udało im się uciec i jeszcze wsiąść do tego, lecącego do Ameryki samolotu. Lee oczywiście leciał z nimi, z tą jednak różnicą, że jemu udało się załapać na jedno miejsce w pierwszej klasie.
    x Frederica nie ufa ludziom. Poza jej bratem i Lee tak naprawdę nie ufa/ufała nikomu. Dlatego też na wyspie przedstawia się jako Dee Little. W końcu wśród rozbitków może być ktoś od NICH, prawda?
    x Jest praworęczna. Nauczyła się jednak pisać również lewą ręką.
    x Na wiele rzeczy reaguje bardzo porywczo i agresywnie. Czasem wystarczy zbyt długie spojrzenie posłane w jej stronę, by się zdenerwowała.
    x Zawsze była świetna we wszelkich przedmiotach ścisłych. Również jej niedokończone studia miały związek z tymi przedmiotami. Liczby są jedną z naprawdę niewielu rzeczy, które pomagają jej dojść do jako takiego ładu z własnymi myślami. Jako takiego, bo jak wiadomo i jak widać - to, co wyobrażone miesza się jej z obrazem rzeczywistości.
    x Od lat nie słucha radia, nie ogląda telewizji, ani nie czyta jakichkolwiek gazet. Głównie dlatego, że często znajduje w nich jakieś komunikaty, które odbiera bezpośrednio do siebie i na swój sposób interpretuje. A że większość z nich nie jest dla niej zbyt przyjemna...

Powrót do góry Go down
Sadie Sorensen
Moderator
Liczba postów : 5

Dee Little (Frederica "Freddie" Morris) Empty
PisanieTemat: Re: Dee Little (Frederica "Freddie" Morris)   Dee Little (Frederica "Freddie" Morris) EmptyPon Wrz 17, 2012 6:09 pm

Wykreowałaś bardzo ciekawą postać. *.*

    Akcept.


Grupę dostaniesz później od Admina.
Powrót do góry Go down
 

Dee Little (Frederica "Freddie" Morris)

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
LOST :: « PREZENTACJE POSTACI » :: « panie »-